Towarzystwo Przyjaciół KUL Nasz założyciel
TP KUL

Nasz założyciel

18 marca 2020

Kanie k. Chełma, w którym spędzał dzieciństwo Adam Woroniecki, stanowi dziś liczącą ponad 2,5 tysiąca wiernych parafię, która ma obecnie więcej alumnów w Seminarium niż jakakolwiek inna parafia z sąsiedztwa. Tam właśnie w rodzinnym majątku księcia Mieczysława Woronieckiego, w kręgu rodziny złożonej z czterech sióstr i trzech braci, uczył się podstawowych prawd o życiu późniejszy rektor KUL, który po wstąpieniu do dominikanów w San Domenico da Fiesole otrzymał za patrona św. Jacka. Trzydzieści lat wcześniej, podczas chrztu w katedrze lubelskiej 31 XII 1878 r., rodzice wybrali dla niego aż pięć imion – Adama, Mariana, Tomasza, Piusa i Leona.

Jakie wartości przekazywali rodzice, Mieczysław i Maria z Drohojowskich, ósemce dzieci, na przełomie XIX i XX wieku, gdy trzeba było jeszcze cierpliwie czekać na realizację marzeń o wolnej Polsce? O tym, jak wielką rolę przywiązywali do wartości religijnych, mówią świadectwa wskazujące, iż w jednym z pałacowych salonów ukryty był ołtarz, przy którym w dni świąteczne sprawowano Mszę świętą dla unitów z pobliskich wiosek. Liturgia ta miała jednoznaczną wymowę, w okresie rusyfikacji idącej w parze z działaniami władz skierowanymi przeciw wiernym z Kościoła greckokatolickiego.

Inny ważny kierunek działania państwa Woronieckich wyznaczała ich troska o intelektualną formację dzieci. Późniejszy rektor KUL po ukończeniu gimnazjum w Warszawie podjął studia na Uniwersytecie Katolickim we Fryburgu w Szwajcarii. Tam uzyskał dwa licencjaty – z nauk przyrodniczych i z teologii. Tam również uczestniczył w wykładach z literatury francuskiej i niemieckiej. Po powrocie do Polski – przyjął w 1906 r. święcenia kapłańskie jako student Diecezjalnego Seminarium Duchownego w Lublinie.

Miał 40 lat, gdy wybuchła wolność i gdy z całą mocą powróciło pytanie, w jaki sposób najlepiej służyć wyzwolonej Ojczyźnie. Można by pytać, co pozostałoby z duchowego dziedzictwa o. Jacka, gdyby włączył się wówczas w partyjne spory między endecją i piłsudczykami lub gdyby próbował doszukiwać się patriotycznych motywów w działaniach środowisk, które usiłowały usprawiedliwiać zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza. Podobne domysły nabierają surrealistycznego charakteru, gdyż o. Woroniecki poszukiwał wielkiej odnowy w Chrystusie nie na poziomie partyjnej retoryki, lecz w formacji katolickich elit intelektualnych.

Doskonale rozumiał poglądy ks. Idziego Radziszewskiego, iż Polsce potrzebny jest uniwersytet katolicki, który będzie kształtował elity odpowiedzialne za przyszły kształt instytucji społecznych i polskiej kultury. Zanim sam podjął kolejno obowiązki współorganizatora, rektora i dziekana Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, poświęcał cały swój czas formacji młodzieży, która potrafiłaby łączyć duchowość Ewangelii z otwarciem na nowe wyzwania intelektualne XX stulecia. W swe lubelskie lata czynił to prowadząc wykłady w Diecezjalnym Seminarium Duchownym, katechizując w gimnazjum im. Stefana Batorego, dojeżdżając z wykładami do dominikańskich ośrodków zakonnych w Krakowie, Warszawie i Lwowie.

Szlak akademickiej posługi poprowadził go po latach znowu w stronę szwajcarskiego Fryburga i rzymskiego Angelicum. Jego intelektualna odwaga znajdowała wyraz w przezwyciężaniu uproszczonych schematów, w których przeciwstawiano refleksję modlitwie, intelektualizm – uczuciom. Przeciwstawiając się bezpodstawnym opozycjom o. Jacek uczył, jak kształtować sensus Catholicus obejmując modlitwą zarówno naszą racjonalną refleksję, jak i sferę twórczego działania. Z okresu pracy naukowej w środowisku KUL pochodzą jego ważne rozprawy: Królewskie kapłaństwo (1919), Metoda i program nauczania teologii moralnej (1922), Katolickość tomizmu (1924), Pełnia modlitwy (1924), Katolicka etyka wychowawcza (1925).

Potrafił szukać twórczej i trudnej integracji tam, gdzie inni wolą mówić prostym językiem przeciwstawień. Uczył, jak wznosić się ponad konflikty tam, gdzie inni cenili walkę i wybierali łatwą negację. Wyprzedzał swą epokę i potrafił okazywać intelektualną odwagę wówczas, gdy inni nie umieli wyzwolić się z małostkowych sporów przeszłości. Pisał całym swym życiem świadectwo samotniczych poszukiwań, które wychodziły daleko poza oczekiwania i ambicje bliskiego mu środowiska. Przez 12 lat jego życia Lublin i w szczególności KUL stanowiły najbliższe środowisko jego działań. Dlatego też pełniąc posługę Metropolity Lubelskiego z wielką radością przyjąłem wiadomość o rozpoczęciu działań zmierzających do beatyfikacji o. Jacka Woronieckiego. (…) Niech jego mądrość i jego świętość promieniują duchowo na polskie środowiska skłócone w absurdalnych licytacjach, w których indywidualne ambicje górują nad miłością do Boga i Ojczyzny. Niech jego życiowy optymizm stanowi lekcję postawy, w której chrześcijańska nadzieja stanowi wyraz ewangelicznej wolności ducha.